Ostatni rok był inny od wszystkich i tego nie trzeba nikomu tłumaczyć. Wiele osób publicznie dzieliło się tym, jak przeżywa ten czas. Mnóstwo emocji, trudności, ale też radości. Dla części osób dużym plusem ograniczeń dotąd znanego trybu życia (żeby nie pisać “normalnego”) była możliwość spędzania większej ilości czasu z najbliższymi, przeżywania dnia bez pośpiechu. W mediach społecznościowych pojawiało się wiele wpisów osób bardziej czy mniej znanych o tym ile korzyści przyniósł niejako “przymus” przebywania z rodziną. Moja uwaga jednak była nastawiona na nieco inne wyznania.
Otóż to, co najważniejsze dla mnie jako osoby pracującej z ludźmi to fakt, że ten ostatni rok skłonił kogoś do refleksji nad samą/samym sobą. Co to dokładnie znaczy? Jeśli ktoś choć przez 5 min w ciągu ostatniego roku zastanowił się nad swoim zachowaniem, swoimi priorytetami, celami, wartościami, przeszłością czy przyszłością to zrobił krok do przodu w rozwoju siebie jako człowieka. Dlaczego?
Gdy coś dolega Waszemu ciału przy pomocy badań i lekarza diagnozujecie stan Waszego organizmu. Dobrą profilaktyką zresztą jest wykonywanie badań okresowych tak po prostu, jak coroczny przegląd samochodu. Czemu służy diagnoza? Sprawa jest prosta: poznajecie obecny stan, który jest punktem wyjścia do podjęcia leczenia czy naprawy auta. Nie da jej się pominąć. Teraz zadajcie sobie pytanie: jak często “diagnozujesz” swoje człowieczeństwo, wartości, priorytety? Czy nie łatwiej jest tego nie robić nawet, gdy coś Cię w sobie, w życiu uwiera? Do lekarza też raczej nikt nie biegnie z wielką ochotą i każdą “boleścią”. Choć nieraz dla wyleczenia swojego ciała zgadzasz się na nieprzyjemne i trudne badania oraz leczenie. Dlaczego zatem uciekasz przed refleksji nad sobą jako człowiekiem?
Dla mnie ostatni rok był właśnie czasem wielu więcej spotkań z samą sobą, wielu więcej diagnoz, refleksji.Także tych wywołanych pandemią jako sytuacją kryzysową. Mechanizm kryzysu sam w sobie sprawia, że możemy dużo zmienić na lepsze, rozwinąć się lub niestety trwać pod ścianą i utknąć bardziej – innej drogi nie ma.
Zatem co ja odkryłam/zweryfikowałam w sobie przez ostatnie miesiące?
- Priorytety – nie jest nowością, że najważniejsza jest dla mnie relacja z Bogiem i rodzina, ale “wyleczyłam” się z kilku wcześniej “niezwykle ważnych pomysłów”, które na ten moment nie są mi już niezbędne do szczęśliwego życia.
- Postawa wdzięczności – mimo tak wielu ograniczeń i “braków” rozwinęłam w sobie głęboką wdzięczność za życie, moją rodzinę, wszystko co mogę mimo, że wiele nie mogę.
- Relacje – uczyłam się i nadal uczę dbać o relacje z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Wcześniej dbanie o nie było niejako łatwiejsze ze względu na przeróżne spotkania, wspólne projekty i działania. Dodatkowo korzystając ze spotkań, które nadal miały miejsce mogłam zapracować na nowe, dobre, rozwijające mnie relacje.
To był i jest dobry czas.
Ps. Podrzucam link do wpisu, w którym znajdziesz podpowiedź co możesz w sobie “diagnozować”: http://drogocenna.pl/2016/03/podstawowe-zadanie/
Pingback: Nowe spojrzenie - Drogocenna - Natalia Baltaza